Jak okazujesz miłość? — SprawyPrywatne.pl
Jak to jest

Jak to jest, że niektóre osoby mówią: „kocham cię” po miesiącu znajomości, a inne, dopiero gdy zostaną o to wprost zapytane, odpowiedzą zdawkowo: „przecież wiesz, że tak”. Jak to jest, że jesteś w dobrym związku, jednak ciągle rozpamiętujesz uczucie, które było między Tobą a Twoim byłym partnerem. Jak to jest, że możesz przytulać się do swojego dziecka, ale nigdy nie dotykasz rodziców, których też kochasz.

 

5 języków miłości

 

Swoją teorię na ten temat przedstawił Gary Chapman – psychoterapeuta, autor książki „5 języków miłości”. Według niego każdy człowiek ma ulubiony sposób na okazywanie uczuć. Jaki on jest, warunkuje zachowanie innych ludzi wobec nas we wczesnych latach życia. Im bardziej różnorodnie okazywano nam miłość, troskę, wsparcie, tym więcej języków miłości opanowaliśmy, a dzięki temu jest nam łatwiej tworzyć szczęśliwe relacje i odpowiadać na potrzeby innych. Champan zapewnia, że, nawet jeśli nasze dzieciństwo było dalekie od ideału, jesteśmy w stanie to nadrobić, jednak w tym wypadku będzie to proces wymagający większego wysiłku.

 

Aby język giętki, powiedział wszystko, co pomyśli głowa

 

Pierwszym sposobem na okazanie miłości są słowa, nazwane przez autora wyrażeniami afirmatywnymi. Osoby, dla których to dominujące narzędzie, z łatwością mówią o swoich uczuciach i tego też oczekują od innych. Są żądni częstych pochwał, werbalnego uznania i docenienia. Potrafią przyznać się do winy i przeprosić. Wychowywali się w środowisku pozytywnym językowo, a teraz sami słyną jako osoby dodające odwagi i otuchy. Kiedy poczują pierwsze objawy zakochania, bez problemu je nazywają, co może być szokujące dla tych, którzy mówienie o uczuciach uznają za najwyższy stopień intymności. Te osoby z kolei wywodzą się z domu, gdzie nie rozmawiało się w ten sposób, a większość słów, które pamiętają to krytyka albo zniechęcanie. Nigdy nie usłyszały od rodziców: jestem z ciebie dumny, kocham cię. W efekcie nie potrafią rozmawiać o sprawach osobistych. Racjonalizując taki stan rzeczy, mówią: „to tylko słowa”, nie biorąc pod uwagę, ile znaczą dla drugiej osoby.

 

Jeśli gwiazdkę z nieba chcesz, dostaniesz

 

Drugi sposób to prezenty, czyli materialne wyrażenie słów: myślałem o tobie i chciałem to dać, żeby sprawić ci przyjemność. Nie mają nic wspólnego z podarunkiem, będącym formą przeprosin, czy też substytutem prawdziwej miłości. Prezenty mogą mieć różne rozmiary, ceny, kształty. Mogą być kupione, zrobione lub znalezione. Chodzi o to, żeby były dopasowane, spersonalizowane i wywołujące pozytywne emocje. Dla osób, które preferują inny rodzaj okazywania uczuć, kwestia dawania prezentów może być bardzo kłopotliwa. Takie osoby obawiają się, że prezent będzie nietrafiony, niespełniający oczekiwań, niedopasowany finansowo. Same czują się niekomfortowo, kiedy są obdarowywane zbyt często, zbyt drogimi prezentami albo przez osoby, które nie są dla nich bliskie. Sądzą, że powinny się zrewanżować, czego z pewnych powodów nie chcą robić. Z kolei osoby bardzo oszczędne twierdzą, że nie kupują nic dla siebie, więc nie będą tego robić dla innych. Jednak odkładanie pieniędzy w istocie jest dbaniem o własne potrzeby. Jeśli lubisz oszczędzać, to rezygnując z jakiegoś zakupu, budujesz w sobie spokój, zadowolenie, wysokie poczucie własnej wartości czy też bezpieczeństwo. Dlaczego zatem nie zadbasz o swoją miłość? Jeśli dla drugiej osoby podarunki są istotne, potraktuj to jako inwestycję.

 

Czyny, nie słowa!

 

Kolejnym językiem miłości są drobne przysługi, czyli niesienie pomocy. Co ważne, muszą to być zachowania będące kwestią wyboru, a nie strachu czy przymusu. Jest to charakterystyczny sposób wyrażania uczuć dla osób, które dorastały w domach, gdzie chętnie pomagano innym, chwalono dzieci za grzeczność albo tata był złotą rączką. W dorosłym życiu takie osoby z łatwością potrafią dostrzec okazję do pomocy. Przeciwieństwem są osoby, które regularnie słyszały: „nie masz rąk? Nie będę się tobą zawsze zajmować”, z tego powodu skupiają się teraz na zaspokajaniu własnych potrzeb i oczekują, że inni będą robić tak samo. Dziwią się, że są proszeni o rzeczy, z którymi, w ich uznaniu, osoba prosząca powinna uporać się sama. Myślą: „dlaczego mam to robić za nią? To jest łatwe, może sama się tym zająć. Mnie też nikt nie pomaga”. Oczywiście zapytani o hipotetyczną pomoc, odpowiedzą, że chętnie pomogliby innym, ale w rzeczywistości rzadko się tak dzieje. Taka osoba może być niezadowolona, jeśli wyświadczy się jej przysługę, o którą nie prosiła.

 

Ona jest wiecznie zajęta

 

Następny język miłości opisany przez Chapmana to wspólnie spędzony czas. Zarówno na robieniu czegoś razem, jak i na uważnej rozmowie. Chodzi o skoncentrowanie się na drugiej osobie i okazanie zainteresowania. Dzięki temu budujemy bazę wspomnień, wchodzimy w świat partnera, poznajemy się nawzajem. Osoby, dla których jest to bardzo istotny sposób na okazywanie miłości, same inicjują spotkania, a będąc w związku, często narzekają, że partner poświęca im za mało czasu, że ich nie słucha albo ma na wszystko odpowiedź. Natomiast osoby, które w dzieciństwie często przebywały same ze sobą, nikt z nimi nie rozmawiał na co dzień, prawdopodobnie teraz dobrze się odnajdują w samotności, a zarzuty, jakie słyszą na randkach, to takie, że nic o sobie nie mówią. Często nie interesuje ich to, co opowiada partner, więc się na tym nie skupiają albo opowiadają wszystko, co wiedzą na dany temat, kończąc na tym rozmowę. Takie osoby radzą sobie z analizowaniem problemu, szukaniem rozwiązań, ale nie potrafią życzliwie słuchać.

 

Chodź, przytul mnie

 

Ostatnim, piątym językiem miłości jest dotyk. Liczne badania potwierdzają, że pozytywny dotyk ma na nas zbawienny wpływ. Dotyk może wpłynąć na początek związku albo też na jego zakończenie. Może wyrazić miłość i nienawiść. Może być dozwolony lub niedozwolony, subtelny albo wyrazisty. Osoby, które potrzebują dużo fizycznej bliskości, często się przytulają, a przechodząc obok partnera, chcą go pogłaskać. Kiedy jest im smutno, szukają ramion, które ich ukoją. Kiedy jest im wesoło, chcą przez przytulenie dzielić się radością z innymi. Dla nich brak tego typu gestów oznacza, że miłość się kończy. Inaczej na sprawę patrzą osoby, które wolą utrzymywać tak zwaną bezpieczną odległość. Czują dyskomfort, kiedy inni zbliżają się za bardzo. Sztywnieją na myśl, że zaraz ktoś ich dotknie. Takie osoby wywodzą się z domów, w których dotyk nie był formą wyrażania uczuć. Teraz nie rozumieją, po co się dotykać przy każdej okazji albo przy ludziach.

 

Jaki jest Twój język miłości?

 

Twórca teorii zakłada, że zazwyczaj posługujemy się dwoma językami miłości: głównym – ojczystym oraz drugorzędnym. Są to dwa sposoby wyrażania uczuć, które najczęściej oferujemy bliskim, ale też, na które sami najmocniej reagujemy. Stąd nawet po zakończonym związku, możemy czuć, że z tamtym partnerem byliśmy dobrze dopasowani. Jeśli jednak nie umiemy ocenić, którym językiem mówimy, bo wszystkie wydają się nam tak samo ważne, możemy zastosować kilka wskazówek.

  • Eksperymentować i obserwować swoje reakcje.

  • Zadawać sobie odpowiednie pytania.

    Co najbardziej lubię w osobie, z którą się spotykam?

    Co powinna zmienić w swoim zachowaniu?

    Jeśli ktoś chciałby mi podziękować, co mógłby zrobić? Dać flaszkę? /prezent/, zaprosić na kolację? /wspólny czas/, nauczyć grać w tenisa? /przysługa/, a może wyrazić na forum swoją wdzięczność? /słowa/

  • Zwracać uwagę, o co prosimy innych.

    Często chcesz pomocy? /przysługi/, mówisz: przywieźcie mi pamiątkę? /prezent/, prosisz o przytulenie albo masaż? /dotyk/, dopytujesz wielu osób, czy dobrze robisz? /słowa/, zapraszasz do siebie, żeby o czymś opowiedzieć? /czas, rozmowa/

  • Posłuchać, na co się skarżymy najczęściej.

    Nikt nie docenia tego, co robię” /słowa/, „moi przyjaciele już mają żony, dzieci, to nie to samo co kiedyś” (wspólny czas), „na moje urodziny tylko od rodziców dostałam prezent” /prezenty/, „od dawna mnie nikt nie przytulił”, /dotyk/, „nikt mi nie pomaga, ze wszystkim jestem sama” /przysługi/

Nasze skargi ujawniają emocjonalne rany. Przeciwieństwem tego, co nas dotknęło, są według autora języki miłości. Wtedy rana się goi, a my czujemy się docenieni.

 

Bądź poliglotą uczuć

 

Na kogo zawsze możesz liczyć? Prawdopodobnie w pierwszej chwili pomyślisz o osobach, które mówią Twoim językiem. Dla jednych będą to drobne przysługi: „jak tylko powiem, że nie mam, jak się dostać na lotnisko, od razu proponuje, że mnie podwiezie”, dla innych wspólny czas: „mogę do niej zadzwonić o każdej porze, zawsze mnie wysłucha”. Osoby mówiące w tym samym języku automatycznie oceniamy lepiej, dobrze się z nimi czujemy. Niebezpieczeństwo polega na tym, że niekiedy jest to podstawa do zawarcia związku, a to może okazać się niewystarczające. W takim wypadku warto mieć na uwadze także inne wyznaczniki, takie jak wartości, przekonania czy potrzeby seksualne. Miłość wymaga wysiłku, czasami nauczenia się mówienia językiem, którego się nie zna, albo którego rzadko się używa. Jednak nabycie takich kompetencji, pozwoli lepiej zrozumieć siebie i innych. Może teraz inaczej spojrzysz na osoby, które dotąd oceniałaś jako niewdzięczne albo niepomocne?

 

Coś w tym jest, ale…

 

Muszę przyznać, że książkę „5 języków miłości” czyta się bardzo szybko, a koncepcja autora, zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. Jednak należy pamiętać, że chociaż teoria Chapmana brzmi w pierwszej chwili zdroworozsądkowo, nie ma wystarczającej liczby badań na jej potwierdzenie. W wielu przypadkach stosuje duże uogólnienia, więc traktujmy to raczej jako ciekawostkę. Poza tym drugi zawód autora – pastor – sprawia, że zarówno styl, język, jak i podejście do seksualności, są naznaczone światopoglądowo, co przeszkadzało mi podczas czytania. Jednak biorąc pod uwagę, że chociaż część założeń jest trafiona, warto spróbować wszystkich możliwych sposobów, żeby poprawić nasze relacje z bliskimi, docenić ich starania i okazać im miłość.

 

Na zakończenie

 

Pamiętając o tym, że miłość przechodzi przez fazy, warto zwrócić uwagę, jak zmieniają się stosowane przez nas sposoby na wyrażanie uczuć. Może być tak, że na początku znajomości automatycznie będziemy próbować wszystkich dostępnych metod. Od prezentów, komplementów, po wspólne chwile. Z czasem jednak będziemy robić tylko to, co jest naszym dominującym językiem. Natomiast o pozostałe będzie trzeba powalczyć, nauczyć się stosowania ich na co dzień. Albo przeciwnie – zawsze będziemy robić tylko to, co umiemy, a druga osoba albo się na to zgodzi, albo nie. A jeśli po pewnym czasie wyrazi rozczarowanie naszym zachowaniem, prawdopodobnie spotka się z brakiem zrozumienia. Przecież widziały gały, co brały. Wtedy warto sobie przypomnieć, że według autora można nauczyć się posługiwać każdym językiem miłości, a dzięki temu ponownie możemy poczuć się kochani i doceniani.



Bibliografia:
5 języków miłości, tłum. Jakub Czernik, Wydawnictwo Esprit, Kraków 2014;
5 języków miłości dla singli, tłum. Jakub Czernik, Wydawnictwo Esprit, Kraków 2017

Przewiń do góry